Od mojego ostatniego wpisu minęło dużo czasu. Dlaczego?
Każdy na prawo do chwilowej niemocy twórczej, czy kanapowej depresji. Nie tylko
zaniedbałam pisanie, ale również bieganie. I tak minęła mi pewna część urlopu.
Nie, nie był to czas zupełnie stracony. Przeczytałam 1000 stron tekstów.
Poczułam potrzebę zalegania na sofie i czytania. Zagłębiania się w świat
fikcji, rosyjskich i skandynawskich kryminałów. Między innymi, dlatego, że nie
potrafiłam podjąć decyzji, co do tematu blogowych wpisów: czy powrócić do
wspomnień, czy może zająć się sprawami bieżącymi? Na rozstrzyganiu tej kwestii
i oczywiście na czytaniu upłynął mi prawie cały lipiec. Ale teraz koniec
lenistwa. Czas na poprawę! Zwłaszcza, że od jutra zaczynam drugą część urlopu.
I nie zamierzam go tracić na jakikolwiek rodzaj kanapingu J