Rozpoczął się czas obserwacji spadających gwiazd. Przenoszę się w czasie aż 31 lat. To wtedy właśnie chłopak zza ściany rozpoczął starania, żeby mnie poznać. Starania rozpoczął znacznie wcześniej, ale o tym napiszę kiedy indziej. Bo w dzisiejszym wpisie najważniejsze są "spadające gwiazdy".
Lato było równie piękne i gorące jak obecne. Stało się tak, że właśnie w to gorące lato zmarła teściowa mojej cioci. Kobieta, którą uwielbiałam, u której od dzieciństwa spędzałam wiejskie, cudowne wakacje. Chciałam coś dla niej zrobić, chociaż wywiesić klepsydry... I wtedy chłopak zza ściany ofiarował swoją pomoc. Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi, był "za stary" :)
Wieszając klepsydry zawędrowaliśmy za obwodnicę, czyli na tereny słabo mi znane. Przy chodniku naprzeciw cmentarza rosły kiedyś dzikie jabłonie. Właśnie tam złapał nas ciepły, letni deszcz. Stanęliśmy pod drzewem, na początku oddaleni od siebie... Ale ulewa się wzmagała, pojedyncze krople zamieniły się w ścianę deszczu. A my zbliżaliśmy się do siebie. I w końcu nastąpiło nieoczekiwane (a może oczekiwane właśnie?"... nasze usta się zetknęły. Deszcz padał, a my całowaliśmy się i całowali, i całowali... Nie zauważyliśmy nawet, jak ulewa nagle się skończyła. Całkowicie przemoczeni wróciliśmy do domu. Ale wieczorem wybraliśmy się na boisko ogólniaka obserwować spadające gwiazdy. Leżeliśmy na ławkach otaczających boisko i patrzyli w niebo. A wtedy przyszedł mi do głowy wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej "Gwiazdy spadające". Wypowiedziałam słowa na głos:"Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą... Spadłą gwiazda. I druga, i trzecia. Prawdziwa to epidemia! Widać dzisiaj niebem jest ziemia, dlatego gwiazdy się przenoszą". I wtedy dowiedziałam się, że chłopak zza ściany ma urodziny. Dwudzieste urodziny!
Chłopak zza ściany został moim mężem. W jego ramionach pozostaję już od 31 lat. Bywało różnie, lepiej, gorzej... jak to w związku. Teraz, po tych wszystkich latach, robiąc podsumowanie, wyszliśmy na duży plus. Mamy cudowne córki, a od czterech lat najcudowniejszą na świecie wnuczkę. A jutro mój chłopak zza ściany znowu obchodzi urodziny. Może znowu będziemy obserwować spadające gwiazdy? Ale już w znacznie liczniejszej grupie. I oby tak pozostało jeszcze przez długie lata. I oby nasza grupa obserwacyjna ciągle się powiększała. Bo miłość się mnoży, wraz z każdą przybywającą istotą :)