Święta, święta i po świętach :) Muszę przyznać, że odpoczęłam wręcz nieziemsko. Trzy dni urlopu przed świętami, wolna sobota, świąteczna niedziela i poniedziałek. Żadnego zakupowego i porządkowego szaleństwa. Żadnego przesadnego stania przy garach. A do tego cudowna pogoda. Święta uważam za udane!Teraz trzeba wrócić do uporządkowanego życia i podzielić czas na pracę, naukę i relaks. Nieubłaganie zbliża się koniec roku akademickiego.
Przed nami majowy weekend. Oby był równie pogodny jak święta. Co prawda będę w pracy, ale zawsze milej jest oprowadzać turystów w słońcu. Poza tym słońce dodaje mi energii, chęci do życia. Tak, wiem, jest susza i przyroda domaga się deszczu, ale gdyby aura była tak łaskawa i zsyłała deszcz w nocy? Byłoby idealnie. Takie tam marzenia :)
Od niedawna wróciłam do biegowych treningów. Trochę się zapuściłam, przybyło mi odrobinę kilogramów i parę nowych fałdek. Nie żebym uważała to za tragedię, ale kondycja też mi się trochę "skiepściła". Istnieje takie słowo: skiepścić? Nie ważne. Zdecydowanie za często łapię zadyszkę :) Tym razem przystąpiłam do treningów z planem. Skorzystałam z porad fachowców ze strony www.treningbiegacza.pl i mam nadzieję, że w tym roku pokonam ząbkowicką dychę z czasem najlepszym w moim życiu :)
Stronkę znalazła moja córka, też przygotowuje się do startu. Wraca do formy po ciąży i porodzie i bardzo dobrze jej idzie.
Mam nadzieję, że zapał mi nie minie przynajmniej do następnej zimy :) Do swojego planu muszę jeszcze dołączyć systematyczne pisanie. Chociaż bardzo trudno jest mi się zmobilizować.
Czasami odczuwam okropną niechęć do komputera. Trwa to kilka dni, a kiedy przechodzi, mam masę zaległości. Zaczynam nadrabiać i najczęściej brakuje mi czasu na bloga, za co bardzo przepraszam swoich czytelników. Będę się starała pisać częściej. Dziś muszę kończyć, bo w planie mam jeszcze poświęcić chwilę na język niemiecki. A jutro... wracam do pracy.
Życzę wszystkim, którzy tu zaglądną miłego wieczoru!