Częstsze wpisy? Okazuje się, że to jedynie moje pobożne życzenie.
Powoli zbliża się schyłek lata... Z jednej strony szkoda mi upływającego czasu... z drugiej, nie mogę doczekać się urlopu. I to jest właśnie teoria względności w mojej interpretacji :) Dzisiaj znacznie się ochłodziło, ale parę dni temu panowały u nas znaczne upały. A co za tym idzie? Ludziska odsłaniają ciała. Lubię ten letni czas, kiedy kobiety są zwiewne i kolorowe jak motyle. Kiedy odkrywają dyskretnie ciała, pokazują nogi, dekolty, ramiona... Chodziłam po mieście, załatwiałam sprawunki i oglądałam ludzi w letniej odsłonie. Taka popularna babska przypadłość. W myślach komentowałam, a to śliczna bluzeczka, a to piękne, smukłe nogi w krótkich spodenkach... Bardzo podoba mi się moda na asymetrię. Wszystko było takie piękne i estetyczne aż... Aż do banku weszła znajoma mi osoba. Przez moment pomyślałam, że tak bardzo się śpieszyła, że najnormalniej zapomniała o spódnicy. Ale nie, po dokładniejszym spojrzeniu dostrzegłam, że ma na sobie... krótkie spodenki. Tyle, że o kilka rozmiarów za małe. Nogawki werżnęły się w pachwiny i spodenki przyjęły formę majtek. No i czar prysł. Przestałam dostrzegać dokoła piękne, kolorowe, zwiewne kreacje, a nieustannie miałam przed oczami to ogromne dupsko i nogi jak betonowe podpory mostu :( Moje poczucie estetyki zostało zbrukane... I to zdarzenie spowodowało u mnie refleksję: na ile można sobie w dzisiejszych czasach pozwolić w modzie? Bo tu nie chodzi o to czy ktoś jest gruby bądź chudy, niski czy wysoki. Tu chodzi o elementarne wyczucie smaku. W dobie blogów modowych czy kariery różnorakich szafiarek takie wpadki raczej nie powinny mieć miejsca. Mam wśród znajomych wiele kobiet o obfitszych kształtach, ale to absolutnie nie pomniejsza ich atrakcyjności. Zawsze są ubrane schludnie, modnie, z klasą. A przy modnej dzisiaj asymetrii możliwości jest naprawdę dużo. Więc po co na siłę wciskać się w rzeczy, w których wygląda się obrzydliwie? Inna moja "znajoma z widzenia", która nie dość, że jest tęga, to jeszcze niska. Ale za każdym razem, kiedy ją widzę mam ochotę zrobić zdjęcie do poradnika "jak należy się ubierać, żeby wyglądać ładnie, seksi, estetycznie".
Kiedy oglądam swoje zdjęcia z lat osiemdziesiątych, też nie jestem zachwycona swoim wyglądem. Szerokie ramiona, spodnie marszczone na górze i zwężane na dole, marynarki z ogromnymi kieszeniami. Ale mimo wszystko spodnie z wysokim stanem były znacznie bardziej seksi niż modne obecnie biodrówki, w które wciskają się osoby zarówno szczupłe jak i te o rubensowskich kształtach. A kiedy idzie się za panią w biodrówkach, to niejednokrotnie ma się skojarzenie z baleronem przygotowanym do wędzenia :)
Z wpadkami modowymi spotykam się w różnych miejscach. Kiedyś na korytarzu starostwa spotkałam urzędniczkę w podziurawionych dżinsach, w innym miejscu spotkałam panią z dekoltem tak wielkim, że nie mogłam się skupić na sprawie, z którą przyszłam. A siedząc pod wieżą miałam wiele okazji na obserwowanie pań, gości komunijnych, w spódnicach tak krótkich, że nawet podczas zwykłego chodzenia prezentowały bieliznę. Zastanawiam się w czym nigdy bym nie wyszła? Na pewno nigdy nie poszłabym do kościoła w krótkich spodenkach, bez względu na to czy byłaby to msza czy turystyczne zwiedzanie. Nie poszłabym do pracy w bluzce z dużym dekoltem, nie poszłabym załatwiać czegokolwiek w dresie, za nic w świecie nie wyszłabym w getrach w panterkę i nie poszłabym w szpilkach na wycieczkę :) A wy, drogie czytelniczki, jakie macie zdanie na poruszony przeze mnie temat?